Takie tam "większe" górki:D

Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 0

Piewrwszy mój wyjazd na rowerze w Bieszczady. Nie mogłem się doczekać. Jade z Miciem, Sebą, Koną i Włochatym. Bartek przyjechałem po mnie na Przylasek. Na miejscu jesteśmy koło 10. Początek asfaltem letko pod góre i pierwszy długi zjazd szutrem gdzie kona łapie kapcia. I dojeżdzamy do właściwego odcinka trasy czyli niebieski szlak. Od razu z buta. Dość długo jechaliśmy szczytami. Jazde utrudniały powalone drzewa i pojawiające się co chwile ścianki pod które strza pchać. Ale za to nie było nudy, co chwile na trasie był jakiś kamień, gałąż itp. idealny odcinek do nauki techniki:) Dojeżdzamy do najwyższego dzisiaj punktu czyli Łopiennik - 1069m n.p.m. tam chwile siedzimy i ruszamy w dół. Zjazd czarnym szlakiem do Cisnej zapamiętam na długo. Polecam każdemu. Był to najlepszy zjazd jakim kiedy kolwiek jechałem. W Cisnej kolejny postój. I ruszamy do auta miało być jeszcze troche terenu ale pogoda pokrzyżowała nasze plany. Zaczyna padać, chowamy się pod jakomś szopą. Ruszamy znowu, okropnie zimno i mokro. Po chwile znowu strza się zatrzymać, znowu deszcze. I na tym posoju było jeszcze zimniej:D Mocnym tempem staramy się rozgrzać. Pod koniec nawet ciepło mi się zrobiło. Docieramy do auta i wracamy w strone Rzeszowa.
Bieszczady na rowerze bardzo przypadły mi do gustu, po trasie czułem nawet niedosyt:) Może się uda jeszcze coś takiego powtórzyć. Do oglądania zdjęć przesyłam do profilu Włochatego